„Historyczna przeszłość Lublina w legendach i opowieściach”

„Historyczna przeszłość Lublina w legendach i opowieściach”

Legendy lubelskie w magiczny i fascynujący sposób opowiadają o tradycji i przeszłości naszego miasta. Poznawanie Lublina warto od tego zacząć, aby dowiedzieć się skąd pochodzi nazwa Lublina, jak to było z koziołkiem lubelskim i co śniło się Leszkowi Czarnemu. Legenda „Na początku był lin”. Piękne było słońce najprawdopodobniej lipcowe. Okolice naszego grodu, który jeszcze nie miał nazwy tonęły w zieleni. Czysta i bystra Bystrzyca wartko płynęła wśród pagórków i wzniesień. „Hej rybacy, co to za gród?”- zapytał książę, który wraz ze swoją drużyną zatrzymał konie przy rzece. Podszedł do ludzi stojących przy łodziach.
Tamci zamarli w zdziwieniu, bo niezbyt często możni panowie zatrzymywali się przy rzece. Nie wiemy panie, wydukał najodważniejszy. A to wy też w podróży?- zapytał książę. Nie panie mieszkamy w grodzie, ale on nie ma nazwy, wyjaśnili rybacy. To książę postanowił tak, że owo miejsce nad Bystrzycą będzie nazywało się, jak ryba wyłowiona z rzeki. Kazał zarzucić sieci, a rycerze stali na brzegu i patrzyli. Gdy wyciągnięto niewód (sieć), były w nim dwie ryby: szczupak i lin. I książę rzekł- ucinając spór, który wybuchł na brzegu- szczupak jest wilkiem rzecznym, a nie chcę, aby mieszkańcy tej osady tacy byli. Lin zaś to łagodna ryba. Więc wybierając z dwojga….zaraz…zaraz szczupak lub lin…Niech ten wasz gród lub-linem się zwie. I zadowolony książę wyjechał już z Lublina. Ciekawa i nieco zaskakująca jest legenda „Herb Lublina z koziołkiem”. Na przełomie XIII i XIV wieku lubelscy mieszczanie zabiegali o prawa miejskie. Jednak nie mogli dostać się do panującego wówczas księcia Władysława Łokietka, zajętego tłumieniem buntu mieszczan krakowskich i sandomierskich. Książę szukał stronników i nadarzyła się okazja do wyjazdu lubelskich mieszczan do Krakowa. Łokietek przyjął ich życzliwie i wysłuchał opowieści o najeździe na miasto Tatarów, którego ocalała koza. Koza ta wyżywiła w wąwozie wiele dziatek. Książę przyrzekł posłom przywilej lokacyjny, ale trzeba było nadać herb nowemu miastu. Książę wraz z pewnym dominikaninem uradzili, że w herbie powinna być koza na pamiątkę tatarskiego najazdu i winnica. Herb miał zaprojektować i namalować krakowski herbator Mikołaj. Ale herbator- pijaczyna gdzieś zaginął. Lubelscy wysłannicy dotarłszy do jego domu, dostali zapakowane malowidło. Gdy je rozpakowali przerazili się, że sprowadzą hańbę na miasto. Ujrzeli bowiem starego, wypłowiałego capa obżerającego się winogronami. Nie mieli racji, mieszczanie tak się cieszyli z nadania praw miejskich, że na herb nie zwrócili uwagi. Inne legendy możecie poznać na YouTube>Polska Marka. W Lublinie w latach 2015, 2016, 2017 odbywały się edycje Festiwalu Legend Lubelskich, których celem było przybliżenie miejskich legend i mniej znanych faktów z historii miasta. Rynek Starego Miasta i okoliczne uliczki były miejscem inscenizacji, działań teatralnych i muzycznych.


Opracowanie- wychowawcy grupy VI.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.